Nowe produkty
Nowe produkty
Orange AD200 Lampowy, jednokanałowy wzmacniacz basowy typu head
Wzmacniacza basowego Orange AD200 MK3 specjalnie przedstawiać nie trzeba, jest to head znany wszystkim miłośnikom basowego brzmienia. Flagowy model firmy, na którym grają największe światowe gwiazdy, jak choćby Geddy Lee, Glenn Hughes, czy Mastodon. Head wyprodukowany w Anglii.
Z testu Krzysztofa Błasia dla magazynu 'Gitarzysta'':
"Tak jak większość produktów Orange, wzmacniacz posiada obicie z wytrzymałego materiału w kolorze pomarańczowym. Kolor ten jest znakiem rozpoznawczym urządzeń tej firmy, chociaż można także zamówić wersję w innym, klasycznym wykończeniu - czarnym. Myślę jednak, że pomarańczowy design jest nie tylko cechą charakterystyczną, ale przede wszystkim ładnie się prezentuje. W połączeniu z ascetycznym ogólnym wzornictwem wzmacniacza całość sprawia naprawdę dobre wrażenie. Gruba drewniana skrzynia ma solidną konstrukcję, a narożniki wyposażono w metalowe okucia. Wzmacniacz nie jest lekki - 25kg jest szczególnie odczuwalne przy próbie umiejscowienia go na szczycie zestawu złożonego z dwóch kolumn... Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że duży ciężar może być pozytywnym wskaźnikiem - w końcu jest to konstrukcja w pełni lampowa, która powinna zostać wyposażona w solidne i wydajne transformatory głośnikowe. Wnętrzem zajmiemy się za chwilę - teraz przypatrzmy się jeszcze panelowi przedniemu i tylnemu. Przód wzmacniacza zaopatrzony jest w metalowe rączki. To bardzo przydatna funkcja pozwalająca na łatwy demontaż głowy, np. w celu umieszczenia jej w skrzyni typu rack. Kto by jednak chciał dobrowolnie rezygnować z tak stylowej obudowy?
AD200 MKIII nie posiada zbyt wielu pokręteł. Panuje tutaj funkcyjny minimalizm. Patrząc od strony lewej mamy dwa duże uchylne włączniki - włącznik głównego zasilania POWER oraz doprowadzający prąd anodowy STANDBY, czyli standard w lampowych konstrukcjach. O pracy wzmacniacza informuje nas duża pomarańczowa lampka. Głośność wzmacniacza regulujemy za pomocą dwóch sporych rozmiarów pokręteł: MASTER (ostateczna moc wyjściowa) oraz GAIN (czułość wejścia preampu). Takie rozwiązanie daje nam możliwość odpowiedniego wysterowania preampu nawet na mniejszych mocach, a także jego nieznacznego przesterowania, co może dodać niezłego drive’u do otrzymanego soundu. Na korekcję brzmienia składają się trzy potencjometry: TREBLE, MIDDLE i BASS.
Jak widać, nie ma specjalnych wodotrysków, wzmacniacz jest typową, klasyczną konstrukcją, która raczej zachęca do grania, a nie do kręcenia gałkami. Na panelu przednim znajdują się także dwa wejścia instrumentalne (PASSIVE i ACTIVE), dzięki którym szybko możemy dostosować impedancję wejściową do gitar z pasywną lub aktywną elektroniką. Całość jest niezwykle logicznie rozplanowana - doskonale widoczne gałki głośności i - umieszczone między nimi - mniejsze, służące do korekty barwy.
Zobaczmy teraz, jak wygląda ściana tylna. Tutaj także nie czekają na nas żadne szczególne niespodzianki. Oprócz gniazda zasilania i stosownych bezpieczników natrafimy na osobne bezpieczniki lamp mocy - po jednym na parę. Ewentualne uszkodzenie tych lamp zasygnalizują diody umieszczone powyżej bezpieczników. Sekcja wyjść złożona jest z gniazda z sygnałem liniowym oraz trzech wyprowadzeń na głośniki - dwóch 4-omowych i jednego 8-omowego. Nie znajdziemy tutaj pętli efektów ani dodatkowego wyjścia na tuner - prostota i klasyka konstrukcji. Zajrzyjmy teraz do środka tej głowy. Uwagę zwracają potężne transformatory głośnikowe - tłumaczy to ciężar tego sprzętu... Sercem wzmacniacza są cztery lampy typu 6550 (KT88). Preamp wyposażono w dwie lampy ECC83 (12AX7) oraz jedną ECC81 (12AT7). Lampy preampu chronione są przed zewnętrznymi zakłóceniami za pomocą metalowych kapturków. Generalnie należy powiedzieć, że wnętrze wzmacniacza jest doskonale zaprojektowane, nigdzie nie plączą się kable, a cała elektronika umiejscowiona jest pod płytą, na której zamontowane są transformatory i lampy.
Wzmacniacz odzywa się zawodowym soundem nawet przy korekcji ustawionej na "zero". Ale jeśli ktoś lubi eksperymenty, to także będzie zadowolony, gdyż potencjometry (zaledwie trzy) odpowiedzialne za barwę pracują tu bardzo wydajnie, ingerując w końcowe brzmienie w bardzo znaczący sposób. Największym atutem omawianej konstrukcji jest brzmienie uzyskane podczas gry palcami. Tłuste, okrągłe i selektywne. Jak brzmi gra klangiem? Bardzo tradycyjnie! Tak jak za czasów, gdy nie było jeszcze ultraszybkich wzmacniaczy MOSFET z wyśrubowanym do granic możliwości górnym pasmem. Tutaj po uderzeniu kciukiem otrzymujemy porządnego kopa, a nie strzał, który gubi się w miksie pod natłokiem instrumentów grających górą pasma. Uzyskany sound posiada dużo środka z zaznaczoną, ale nie krzykliwą górą.
Świetnym rozwiązaniem jest zastosowanie regulowanego poziomu nasycenia preampu (GAIN), dzięki któremu sami możemy decydować o stopniu kompresji sygnału. Niższe ustawienia gwarantują sterylne, równe brzmienie. Natomiast podczas mocniejszego wysterowania pojawiają się lekkie zniekształcenia harmoniczne, a sam dźwięk nabiera rockowego pazura.
Jednak dla wielu basistów optymalnym ustawieniem może być pozycja tuż przed przesterowaniem. Wówczas pojawiają się delikatne parzyste harmoniczne, dzięki czemu brzmienie nabiera niespotykanej szerokości i tzw. trzeciego wymiaru. Objawia się to charakterystycznym uczuciem podczas gry - kiedy to wydaje się, że palce wręcz kleją się do strun. Wzmacniacz wtedy staje się naprawdę czuły na każdy, nawet najlżej uderzony dźwięk. "